1
po czubek głowy w liściach
z czubków drzew oderwanych
zanurzony – oczami obracam
dookoła swego zamknięcia
wokół nerwowy układ drzewa
z bezdechu, duszenia się i świstu
wyłania się bezszelestna ręka
czy raczej dłoń – brak ramienia
i całej reszty.
całość chwyta mnie za gardło
palce, ułożone w znak pogardy
przeklinają człowieka we mnie
odrywają swoje po paznokciach pustki
zapadam się w sterty
upadłych szczątków natury
dla mnie i we mnie człowieka
nie kosmos i gwiazdy
a rozerwanie, strzępy
rozkład i ziemia
2
a potem postanowię, że korzenie
do tej pory mnie więżące
sobą nasilę, uczepię się ich energią
i przekażę światu nade mną rosnącemu
co mogę – nic ze mnie nie zostanie
oprócz wspomnień w pamięci drzew – trzonu świata
nie będę o nim nic wiedział
za to świat na wylot pozna mnie
moją w dawnym życiu wypadkową
Autor: Bartłomiej Grzeliński